Ten ktoś stał przy barze z drinkiem w ręku, miał włosy postawione na żel spodnie obniżonei w kroku, i luźnym białym T-shirtem. Nie powiem, nie wyglądał źle, nawet bym powiedziała że bardzo dobrze. - jednak szybko wyrzuciałam tę myśl z głowy
To Justin Bieber, krzyknęła mi do ucha, przez głośną muzykę, zauważając że już przez dłuższy czas wgapiałam się w tego gościa.
Nagle uslyszałam jak zaczyna się śmiać, niewiem o co jej chodziło, ale to było naprawdę dziwne.
-Co cię tak smieszy? - Powiedziałam lekko podirytowana tym że nabija sie ze mnie.
To że się tak na niego gapisz jak w obrazek, podoba ci sie czy jak? - Wybuchnęła smiechem, była już trochę podpita, wiec może dlatego praktycznie co 2 sekundy się ze mnie nabijała. A mnie z szokowało na niej słowa. Mi, on? Nieee... w życiu. Nawet go nie znam, a pierwszego wrażenia tez nei zrobił na mnie jakiegoś najlepszego.
Nie, ale wpadłam na niego przez przypadek w galerii jak szłam po nasze kawy.
Dzisiaj? - Zapytała zdziwiona.
Kiwnęłam głową, a ona była w szoku.
To dlatego się tak zdziwiłam jak go tutaj zobaczylam, poza tym w galerii nie był za miły..
Może zagadaj do niego? - Wskazała ręką do niego, a kiedy spojrzała w tamtą stronę, odebrało jej mowę.. Bieber lizał się z jakąś laską i to dość ostro
Może jednak nie...- poprawiła się.
W sumie lepiej dla mnie, nie będe zmuszana przez Jen z nim gadać, a uwierzcie mi, ona nie odpuszcza. Poza tym, może ja wyglądam na taką śmiałą.. ale czasem nie umiem gadac tak poprostu ludzmi ktorych nie znam.. nie jestem taka pewna siebie poprostu jak by się wydawało.
Naszą rozmowę przerwał jakiś chłopak który poszedł do nas.
Zatańćzymy? - zwrócił się w moją stronę, a mnie jak zwykle oblał rumieniec. Na co Jen tylko sugestywnie poruszyła brwiami, co nie powiem, mega mie rozbawiło, w końcu po krótkiej chwili się zgodziłam.
No ok. - Odpowiedziałam dość niepewnie ale nie miałam powodów żeby odmawiać. W końcu mam 17 lat, jestem wolna... trzeba korzystać póki moża.. uśmiechnęłam się sama do siebie. Po kilku minutowym tańczeniu, czułam jak ktoś mi się bacznie przygląda.. jednak nie miałam odwagi się odwrócić i spojrzeć kto to. Po chwili chłopak z którym tańczyłam zaczął podchodzić do mnie coraz bliżej i macać mnie w miejscach gdzie nie powinnem, odrazu przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Odrazu się odsunęłam mówiąc, że zaraz wracam tylko po coś pójdę. Bez problemu się na to poszedł i już po chwili byłam przy prowizorycznym barze pijąc drinka.
Najlepszy sposób na spławienie zboczeńców. - pomyślałam i uśmiechnęłam się do siebie
Po kilku minutach, ktoś usiadł obok mnie zwracając się w moją stronę chcąc coś powiedzieć. Nie wiedziałam co powiedzieć ani co zrobić bo czułam się mega skrępowana, dlatego siedziałam i nic nie robiłam a tym bardziej nie mówiłam.
-Hej- odezwał się szatyn.
-Yyy..Cześć?- powiedziałam dość niepewnie. W końcu nie znałam go, a jego uroda była jeszcze bardziej onieśmielająca.
-Wszystko ok? - zapytał lekko chichocząc po tym jak przez jakies 5 minut wgapiałam się w niego, jak to mówi Jenna, jak w obrazek.
-Tak, tak- Musiałam się przecież jakoś opanować. ''Hej, przecież on na cb by nawet nie spojrzał na trzeźwo, pamiętaj Mel, zawsze będziesz brzydkim kaczątkiem którego takie ciacho nigdy nie zechce'' - podpowiadała mi zawsze niezawodna podświadomośc. I tym razem, miała rację...znowu. Przecież, tylko spojrzeć na mnie a odrazu wszystkim chce się żygać albo śmiać. Da się przyzwyczaić uwierzcie mi. Miałam i mam kompleksy którę zostaną już ze mną na zawsze, bo moja samoocena znikneła jak to jak sobie się podobam. Ehh. mniejsza, gdyby nie moi w sumie JEDYNI przyjaciele , niewiem co bym zrobiła.
Hej, żyjesz? zaczął machać mi przed ręką Bieber. Wyciągając mnie przy tym z natłoku moich i tak przytłaczających rozmyśleń. ''Dobra Mel, niemożesz przed wszystkimi robić z siebie szarą myszkę.. a przynajmniej udawać że nią nie jesteś, wydobądź z siebie marne pozostałości śmiałości i idź na całośc, chociaż raz się zabaw i nie miej wyrzutów sumienia, ani nie myśl co bedzię potem. Co będzie to będzie.'' - Moja podświadomość znowu mi podpowiadała. I tym razem sie jej posłuchałam.
Tak, sory.. Jestem Melanie - puściłam mu oczko, na co na jego twarzy pojawił się ten uśmiech.. odsłaniając te białe zęby... gdby tylko miał inny charakter, inna osobowość. Poczułam ukłucie w sercu, wspomniając jak potraktował mnie w Galerii. A teraz tak poprostu podchodzi i zagaduje?. Może mnie nie pamięta?
Justin - odpowiedział szybko, nie spuszczając wzroku z moejj osoby i nawet na chwilę nie przestawał się uśmiechać.
Nie pamiętasz mnie, prawda? - odpowiedziałam próbując odczytać cokolwiek z tych jego karmelowych tęczówek.
- Nie.., ale napewno gdybyśmy się spotkali, nie zapomniałbym cię tak szybko. - i znowu ten uśmiech... ''Mel ogarnij dupę, ten facet bym chamem dla ciebie, pamiętaj''
Wpadłam na ciebie w galerii..dzisiaj?..Nadal nie pamiętasz? - odpowiedziałam cicho i odrazu spuściłam wzrok na moje już trochę odpryśnięte paznokcie, żeby nie musieć widzieć jego miny w tym momencie.
- A to ty byłaś...... - przeciągnał ale po chwili urwał widząc że na niego patrze. - nie ważne.
- Jak dla mnie ważne, nie byłeś zbytnio przyjazny wtedy, a teraz co? przychodzic i tak porpostu zagadujesz mnie? - Niemogłam już dużej, musiałam mu powiedzieć co o tym wszystkim myśle prosto z mostu.
- Prychnął - ale nic nie odpowiedział. Powoli naprawdę kończyła mi się cierpliwość.
- Dobra jeśli twoja duma nie pozwala ci nawet przeprosić, to sory ale ja się prosić nie będe.. i nie będe tracić na ciebie moich nerwów. - wzięłam torebkę i już odchodziłam kiedy nagle poczułam jak ktoś ciągnie mnie za łokieć w swoją stronę. Wylądowałam na klatce Justina, nasze nosy sytkały się a my mogliśmy słyszeć swoje nierówne oddechy.
Nagle się pochylił tak że wargami dotykał mojego płatka ucha.
-Przepraszam, skarbie - wyszeptał
- Wybaczam - Powiedziałam tak cicho jak tylko mogłam, ale żeby był w stanie to usłyszeć.
------------------------------------------------------
Hej koteczki! Tak wiem, akcja może trochę za szybko sie rozwinęła, no ale jakoś tak wyszło. Mam nadzieje jednak ze i tak wam się spodoba ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz